OSTATNIE POUFNE NAUKI I POŚWIĘCENIE APOSTOŁÓW.

Nie zaraz jeszcze opuścił Jezus wieczernik. W długiej poufnej nauce, przeznaczonej tylko dla Apostołów, pouczał ich, jak to na Jego pamiątkę mają sprawować ten Najświętszy Sakrament aż do skończenia świata, podał im główne wskazówki i objaśnienia, co do sposobu sprawowania i udzielania innym tego Sakramentu, dalej co do sposobu stopniowego, a ostrożnego oznajmiana drugich z tą tajemnicą. Oznaczył im czas, kiedy mają spożyć resztę pozostałą konsekrowanego chleba i wina, kiedy udzielić Najświętszej Pannie i kiedy im samym już po zesłaniu Pocieszyciela wolno będzie konsekrować.

W dalszym ciągu mówił Jezus o godności kapłańskiej, o namaszczaniu i przyrządzaniu krzyżma i św. olejów. Dziwnym zbiegiem okoliczności znalazł autor potwierdzenie tego faktu przez tradycję Kościoła katolickiego. Mianowicie w kilka lat po wydaniu tego dzieła wpadła mu w ręce odbitka łacińska Katechizmu Rzymskiego. Czytając tam o Sakramencie Bierzmowania, dowiedział się, że według tradycji św. papieża Fabiana nauczać należy, że Chrystus przy ustanowieniu Najświętszego Sakramentu nauczył także Apostołów przyrządzać Krzyżmo św. Tak mianowicie mówi ów papież w roz. 64-tym drugiego listu do biskupów Wschodu: Jak to nasi poprzednicy otrzymali w tradycji od św. Apostołów i nam do wiadomości przekazali, nauczał Jezus Chrystus w owym dniu, w którym spożył z uczniami ostatnią wieczerzę i umył im nogi, przyrządzać Krzyżmo święte." Już wspomniałam przedtem, że na stole stały trzy puszki, jedna próżna, dwie z różnymi balsamami i z olejem; obok leżało trochę waty. Puszki dały się ustawić jedna na drugiej. Mając je pod ręką, nauczał Jezus obszernie, jak sporządzać maści i oleje, które części ciała namaszczać i w jakich okolicznościach. Pamiętam, że między innymi wspomniał Jezus o takim wypadku, w którym nie będzie można udzielić Najświętszego Sakramentu. Nie wiem już dokładnie, ale zapewne odnosiło się to do Sakramentu ostatniego namaszczenia. Mówił jeszcze Jezus o rozmaitych rodzajach namaszczenia, także o namaszczaniu królów; pouczał, że królowie, pomazani na władców narodu, choćby nawet niesprawiedliwi, otrzymują przez to wewnętrzną tajemniczą sankcję, stawiającą ich wyżej nad innych. Następnie nałożył Jezus w próżną puszkę gęstej maści i oleju i mieszał to dobrze. Nie mogę na pewno oznaczyć, czy Jezus dopiero teraz pobłogosławił olej, czy uczynił to już przy ofiarowaniu chleba. Potem namaścił Jezus przede wszystkim Piotra i Jana, których wyróżnił już i przedtem przy ustanawianiu Najświętszego Sakramentu, bo polał ich ręce wodą tą samą, w której i sam obmywał ręce i dał im pić z kielicha, który sam trzymał w ręku.

Wystąpiwszy nieco od środka stołu na bok, włożył Jezus Piotrowi i Janowi ręce najpierw na ramiona, potem na głowę. Następnie kazał im złożyć ręce jak do modlitwy, a wielkie palce ułożyć na krzyż. Gdy spełnili to polecenie i pochylili się głęboko przed Nim, lub, nie wiem, może uklękli, namaścił każdemu wielki palec i wskazujący, i tą maścią naznaczył im krzyż na głowie. Rzekł im przy tym, że znak ten sakramentalny zostanie im aż do skończenia świata. Tak namaszczenie jak i wkładanie rąk odbywało się z wielką uroczystością. Również otrzymali święcenie Jakub Młodszy, Andrzej, Jakub Starszy i Bartłomiej. Pamiętam także, że wąską chustę, którą noszono na szyi, przepasał Jezus Piotrowi na krzyż przez piersi, a innym na poprzek z prawego ramienia przez piersi pod lewą pachą, podobnie jak przepasują stułę diakoni. Nie wiem już jednak na pewno, czy się to stało przy ustanowieniu Najświętszego Sakramentu, czy dopiero teraz przy wyświęcaniu.

Widziałam także w jaki sposób, to nie da się opisać, że przez namaszczenie otrzymali nowo wyświęceni jakąś moc odrębną, istotną, a nadnaturalną. Jezus polecił im, by dopiero po zstąpieniu Ducha świętego sami konsekrowali chleb i wino i wyświęcali innych Apostołów. Równocześnie miałam objawienie, jak to w Zielone Święta przed owym wielkim chrztem wkładali Piotr i Jan ręce na innych Apostołów a w osiem dni później przypuścili do tej godności wielu innych uczniów. Jan udzielał po raz pierwszy Najświętszej Pannie Sakramentu Ołtarza po zmartwychwstaniu Chrystusa. Fakt ten obchodzili Apostołowie świątecznie; w Kościele naszym nie istnieje już święto, ale wiem z objawienia, że obchodzi je dotychczas Kościół tryumfujący. W pierwszych dniach po Zielonych Świętach konsekrowali chleb i wino tylko Piotr i Jan; później czynili to inni.

Dziś także poświęcił Jezus ogień, płonący w spiżowym kociołku; odtąd podtrzymywano ten ogień zawsze, nawet w razie dłuższej nieobecności Apostołów. Trzymano go w jednej ze szafek nad owym ogniskiem wielkanocnym, niedaleko Najświętszego Sakramentu, i używano go przy stosownych obrzędach duchownych.

Przy sporządzania i poświęcaniu Krzyżma św. czynili Apostołowie różne posługi. Wszystkie czynności tak przy ustanowieniu Najświętszego Sakramentu jak i przy wyświęcaniu Apostołów odbywały się w ścisłej tajemnicy, i w tajemnicy też udzielano tych wiadomości innym. Funkcje to pozostały do dziś istotnym znamieniem naszego Kościoła, tylko że stosownie do potrzeb rozszerzono je i pomnożono za natchnieniem Ducha świętego.

Czy Piotr i Jan obaj wyświęceni zostali na biskupów, czy tylko Piotr na biskupa a Jan na kapłana i jaki stopień godności urzędowej otrzymali czterej inni Apostołowie, zapomniała wspomnieć świątobliwa Katarzyna. Różny sposób, w jaki Jezus przewiązywał ową wąską chustę Piotrowi i innym Apostołom, zdaje się wskazywać na różny stopień otrzymanej przez wyświęcenie godności.

Po ukończeniu tych świętych obrzędów przykryto kielich, przy którym umieszczono także św. oleje, owym kopułowatym nakryciem. Piotr i Jan odnieśli teraz także Najświętszy Sakrament do owej tylnej komnaty, oddzielonej od sali zasłoną, otwierającą się w środku. Stał się więc teraz ten zakątek „Miejscem Najświętszym". Najświętszy Sakrament umieszczono z tyłu nad ogniskiem wielkanocnym, ale niezbyt wysoko. Józef z Arymatei i Nikodem mieli odtąd zawsze w razie nieobecności Apostołów baczenie nad tą świętością i nad całym wieczernikiem.

Przed odejściem miał Jezus jeszcze raz długą naukę, a modlił się przy tym często z wielkim skupieniem i namaszczeniem, jak gdyby rozmawiał z Ojcem Swym niebieskim; cały był jakoby przepełniony duchem miłości. Apostołowie także pod Jego wpływem przejęci byli radością i zapałem; wypytywali Go o wiele szczegółów, a Jezus dawał im obszerne odpowiedzi. Sądzę, że o niejednym z tego jest wzmianka w Piśmie Świętym. Z niektórymi sprawami zwracał się Jezus wyłącznie do Piotra i Jana, siedzących przy Nim najbliżej; oni dopiero później mieli podawać to do wiadomości innym Apostołom, ci zaś uczniom i świętym niewiastom, stosownie do tego, o ile uznają ich za dojrzałych do poznania tych prawd. Z Janem znów osobno mówił dość długo ale niewiele z tego pamiętam; przepowiedział mu Jezus, że dłużej żyć będzie, niż inni, dalej była rozmowa o siedmiu kościołach, o koronach, aniołach i wielu innych symbolicznych obrazach głębokiego znaczenia, którymi, jak mi się zdaje, zaznaczał Jezus okresy jakiegoś czasu. Reszta Apostołów patrzyła trochę zazdrosnym okiem na te poufne rozmowy Jezusa z Piotrem i Janem.

W ciągu tego wspominał Jezus kilkakroć o zdrajcy Swoim mówiąc: teraz czyni on to, teraz owo; a ja za każdym razem miałam obraz tego, co Judasz właśnie robił. Po jednym takim właśnie odezwaniu się Jezusa zaczął Piotr zapewniać z wielką gorliwością, że bez wątpienia wytrwa wiernie przy Nim, lecz Jezus rzekł mu: „Szymonie, Szymonie! Szatan pożąda was, by was przewiać jak pszenicę; lecz Ja prosiłem za tobą, by nie osłabła wiara twoja, a ty, nawrócony już całkiem, umacniaj braci twoich." Dalej mówił Jezus, że tam, gdzie On pójdzie, nie mogą iść za Nim, a gdy Piotr znowu zapewniał, że pójdzie za Nim aż na śmierć, rzekł mu: „Zaprawdę powiadam ci, nim kur trzykroć zapieje, trzykroć się Mię zaprzesz". Następnie, zwracając im uwagę na przykre czasy, jakie nadejdą, zapytał: „Czy cierpieliście kiedy niedostatek, gdym was wysyłał w drogę, bez tobołków, sakw i obuwia": „Nie!" odrzekli, a wtedy powiedział im Jezus: „Teraz ma każdy wziąć ze sobą mieszek i sakwę, jeśli ma, a kto nic nie ma, niech sprzeda suknię, a postara się o miecz; gdyż i to musi się spełnić, co napisano jest: „Policzony został między złoczyńcę." Wszystko co o Mnie jest napisane, teraz spełnia się.

Słowa te brali uczniowie w zupełnie materialnym znaczeniu, Piotr nawet zaraz pokazał Panu dwa miecze, które mieli w zapasie; były to krótkie szerokie miecze, podobne nieco do tasaków. —Jezus rzekł teraz: „Dosyć już tego, czas już stąd odejść!". Odśpiewano więc jeszcze hymn pochwalny, usunięto stół na bok i wszyscy wyszli do przedsionka.

Tu czekały już na Niego Matka Jego, Maria Kleofe i Magdalena; przystąpiwszy doń, błagały Go gorąco, by nie szedł na Górę Oliwną, bo chodzą pogłoski, że Faryzeusze chcą Go dziś pojmać. Jezus jednak pocieszywszy je kilku słowy, wybrał się z pomiędzy nich zaraz w drogę, nie słuchając ich rady. Była wtenczas mniej więcej 9 godzina. Szedł prędko z uczniami w dół ku Górze oliwnej tą samą drogą, którędy Piotr i Jan szli rano do wieczernika.

Wprawdzie już kilkakroć widziałam w objawieniu ostatnią wieczerzę i ustanowienie Najświętszego Sakramentu, ale zawsze poddawałam się ogarniającemu mnie wzruszeniu tak, że tylko niektóre szczegóły mogłam dobrze spamiętać; teraz dokładniej utkwiło mi to w pamięci. Mimo to z trudem niesłychanym przychodzi mi opisać wszystko dokładnie. I nie dziw; podczas takiego objawienia czytam w sercu każdej widzianej osoby, widzę tę niezmierną miłość Pana i oddanie się Jego dla wszystkich, wiem wszystko, co naprzód nastąpi, więc jakżeż wobec tego możliwym jest śledzić jeszcze dokładnie wszystkie najdrobniejsze, zewnętrzne czynności. Człowiek patrząc na to, rozpływa się w podziwie, wdzięczności i miłości, nie może pojąć, gdy inni to źle rozumieją, czuje niewdzięczność całego świata i ogrom własnych grzechów. Jezus spożywał baranka wielkanocnego szybko, i ściśle według przepisów Zakonu; Faryzeusze zaś pododawali różne obszerniejsze ceremonie.